Z serii: Paulina nie ma internetu, znowu.
Dzisiaj przerobiłam bluzkę na torbę (xD)
W sumie, to mam kilka toreb/ek, ale chodzę w sumie tylko z Gienkiem, bo reszta jest 'za wyjściowa', 'za mała', 'za słodka' albo do niczego nie pasuje...
Kiedyś na wyprzedaży w New Yorkerze kupiłam fioletową bluzkę-worek (niby mój rozmiar, a jak bym wciągnęła ten swój tłuszcz, to dałabym radę owinąć się 2 razy ;p Była fajna, jak się jakiś pasek założyło, no ale cóż- uroki kupowania czegokolwiek z Amisu (firma w new yorker, jak coś- ciuchy dosyć tanie, ale zawsze materiał kijowy): po pierwszym praniu skurczyła się tak, że była 2 razy szersza i 2 razy krótsza ;P Zostawiłam ją z zamiarem przerobienia na coś, no i dzisiaj wymyśliłam torbę xd Trochę ją pozwiązywałam sznurówkami w zebrę (w końcu do czegoś się przydały) i dół związałam od środka jakąś mocną gumką. Igły z nicią nie używam, bo moja życiowa zasada brzmi: ,,Jak zrobi się dziura, lub potencjalnie trzeba coś zszyć, a związanie tego sznurkiem, gumką lub czymkolwiek innym nie rozwiązuje sprawy, to trzeba kupić nowe'' (a tak na serio, to jak kiedyś miałam coś zszyć, to to jakiś armagedon był) Dobra, to się rozpisałam, torba to duży worek, ogólnie pokażę ją w jakimś zestawie w następnym poście.
Tak w ogóle, to opracowałam nawet 3 sposoby noszenia jej xDDD
Wiem, że jakaś taka kanciasta, ale napchałam w nią jakieś graty, na zdjęcia i m.in. znalazła się tam jakaś manga chyba ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz